Rozmowa z Katarzyną Bartoszczyk, laborantką

- Jesteś biologiem i chemikiem. Czy fakt, że latem smakują nam inne przyprawy i dodatki smakowe niż jesienią i zimą ma jakieś podstawy naukowe? Czy jest to tylko tradycja przekazywana z pokolenia na pokolenie?

- To wszystko biologia. Latem używamy tego, co możemy znaleźć na krzaczku w ogródku. Pietruszka, mięta, świeża kolendra. Wychodzimy na balkon i już mamy. Oczywiście latem sprawdzają się także inne dodatki, papryka czy pieprz doskonale pasują do letnich dań z grilla czy zimnych deserów, jak np. truskawki z pieprzem. Jednak gdy za oknem coraz bardziej ponuro, o świeże zioła coraz trudniej zmienia się nasz repertuar smaków i sięgamy po bardziej intensywne i ciężkie aromaty korzenne, jak imbir, cynamon czy goździki.

- Myślisz, że wynika to tylko z sezonowości i dostępności tych surowców?

- Skąd, kiedyś tak było. Teraz mamy dostęp do ziół i korzeni przez cały rok, możemy przebierać w kolorach, intensywności, gatunkach. Pieprz czarny, biały, zielony czy czerwony- tylko od nas zależy którego użyjemy. Mięta suszona, albo ekstrakt z mięty, cała inwencja po naszej stronie.

- W takim razie dlaczego mięta zimą nie smakuje tak nam tak jak w drinku na wakacjach i postawimy raczej na grzane wino z goździkiem?

- To już kwestia chemii. Nasz organizm jesienią i zimą potrzebuje wzmocnienia i dodatkowej ochrony przez drobnoustrojami chorobotwórczymi. Zioła takie jak mięta czy melisa chętnie używane przez nas latem zawierają polifenole takie jak luteolina. Jest to flawonoid działający antyoksydacyjnie na nasz organizm, dzięki czemu pomaga zapobiegać nowotworom, wspiera działanie mózgu, jednak sprzyja także usuwaniu toksyn z organizmu, a to jak wiemy dzieje się m.in. potu, co o ile normalne, gdy jest upał, w zimie nie jest mile widziane. Wszyscy wiemy jak orzeźwiająco na nasz organizm działa woda z miętą. To dzięki zawartości mentolu. Jest to alkohol z grupy terpenów, który oddziałuje na receptory zimna dając nam przyjemne uczucie chłodu. Tylko czy na ochłodzeniu nam zależy kiedy na zewnątrz twa jesienna zawierucha?

- W takim razie skąd nasze upodobanie do goździków i cynamonu zimą?

- Właśnie z tego powodu, że przyprawy te zawierają substancje działające na nasz organizm rozgrzewająco. Inaczej niż mentol, oddziałują na receptory ciepła i bólu, np. kapsaicyna zawarta w ostrej papryce, która wywołuje efekt pieczenia i rozgrzania organizmu. Większość rozgrzewających przypraw, jak imbir, papryka, gorczyca zawierają w swoim składzie wanilloidy, takie jak kurkumina czy gingerol, działające rozgrzewająco i napotnie oraz przeciwzapalnie i bakteriobójczo. Regularne pożycie kurkumy czy imbiru zmniejsza ryzyko chorób nowotworowych, wzmacnia tez działanie naszego układu immunologicznego. Z tego powodu w okresie zwiększonej zachorowalności na choroby wirusowe i bakteryjne instynktownie sięgamy po to, co pomoże nam z nimi walczyć i im zapobiegać. Cynamon, goździki, bakterie ich nie lubią, mają potwierdzone działanie bakteriobójcze i aseptyczne. Rozgrzewająco działa także wanilia, doskonały dodatek do deserów. Kapsaicyna poza działaniem rozgrzewającym działa również oczyszczająco na drogi oddechowe.  Medycyna chińska od dawna dzieli pokarmy na cztery kategorie: wychładzające, neutralne, ocieplające i gorące. Przyprawy wychładzające to te o których wspominałam wcześniej: świeża kolendra i mięta. Do ocieplających należą imbir, goździki i kardamon. Przyprawy kategorii gorącej to m. in.  czarny pieprz i cynamon. Czy potrzeba więcej argumentów?

- Chyba wystarczy! Dziękuję za rozmowę.

udostępnij udostępnij
Katarzyna Bartoszczyk, Laborantka
Katarzyna Bartoszczyk, Laborantka

CZYTAJ RÓWNIEŻ